Aktualizacja. Film z Boring workshop 2018:

Dziś (7 czerwca 2018) Miała miejsce prezentacja filmu z Boring workshop 2018 produkcji Damiana Śmigielskiego. Zapraszam do oglądania:

Boring workshop 2018

Dziś wpis z małą ilością zdjęć. Miało w ogóle ich nie być bo nie tylko o zdjęcia tutaj chodzi. Chodzi raczej o to co działo się w “fotograficznej” części mojej głowy ostatnimi dniami. Nie dawno dałem znać na facebooku, że będę miał okazję znaleźć się w gronie uczestników Boring workshop 2018 w Warszawie. Mój pobyt w Warszawie okazał się trochę dłuższy. Dołożyłem do niego kilka punktów stwierdzając że dam radę ogarnąć to “jedną trasą”. O tych kilku dniach w Warszawie chciałbym Wam opowiedzieć.

Zaczeło się od tego, że zanim udałem się na wielkie zebranie fotografów sam zgromadziłem kilkoro.

W małej kameralnej grupce odbyły się pierwsze poprowadzone przeze mnie warsztaty. Skupione na edycji zdjęć, tym czym zajmuje się na co dzień. Krótsze i dłuższe procesy obróbkowe starałem się pokazać i przekazać najlepiej jak potrafię. Wspaniałe doświadczenie i wyzwanie. Ale o tym nie będę się rozpisywał. Przy kolejnej edycji warsztatów postaram się rozszerzyć ten temat.

Kolejny ważny element tego wyczerpującego (ale mega satysfakcjonującego) dnia miał miejsce w niewielkiej kawiarni w centrum niesamowicie pachnącej czekoladą. Spotkałem się w Karmello z Natalią. Będziemy mieli okazję współpracować w przyszłym roku. Reportaż daleko od domu. Tak naprawdę najdalej do tej pory. Zastanawiałem się nad logistyką, transportem, co będę musiał zabrać a z czego zrezygnować. I po rozmowie stwierdziłem, że to wszystko nieważne. Nie należy skupiać się na miejscach, lecz na ludziach. Natalia, genialnie mi się rozmawiało i mimo że byłem od 16 godzin na nogach to mógłbym tam posiedzieć jeszcze dłużej :) To spotkanie to była bardzo fajna rozgrzewka przed Boringiem. Potem szybkie szukanie parkingu w centrum stolicy, wpadam na mieszkanie i znów nowa sytuacja. Mieszkaliśmy z ekipą 13 innych warsztatowiczów (Pozdrawiam Podwale 19 ;) ). Networking zrobiony. Wspaniałe nowe znajomości. Masa doświadczeń wymieniona przy wieczornym piwku. Coś świeżego, rozwojowego. Na pewno wyjątkowego.

 

Boring Workshop 2018
Maciej suwałowski

Boring workshop 2018. Dzień pierwszy.

Poniedziałek. Ruszamy na Boring. Rozpoczynają Malachite Meadow.

Kasia swoim delikatnym głosem zaserwowała nam taką historię, że słuchałem jej z zapartym tchem. Było psychologicznie, było fotograficznie. Było tak jak byc powinno. “Pusta kartka” utkwiła mi w głowie i nie jeden raz będę starał się wymazać co nieco z mojego własnego arkusza :)

Boring workshop 2018
Malachite meadow

Potem na scenie pojawiają się Górscy.

I mnie to urzekło. Sposób w Jaki Iza i Zygmunt opowiadali o swoim reportażu, o tym jak kolekcjonują swoje zdjęcia urzekł mnie bez reszty. Poza tym ich warsztat mówi sam za siebie. Dało się poczuć to, że kochają to co robią. Nie boją się wplatać do swojej fotografii elementów z pozoru niepasujących. Finalnie jednak efekt jest powalający.

Broing workshop 2018
Iza i Zygmunt Górscy

Ostatni czas na scenie pierwszego dnia boring workshop 2018 należy do Pieczko Pietras.

I tu na początku się pogubiłem. Może po prostu moja głowa nie ogarnęła tego chaosu o jakim mówili Ania i Mateusz. Najpierw zostałem storpedowany fantastycznym filmem z ich udziałem. Potem uspokojenie, opowiadanie o swojej pracy i fotografii. I muszę przyznać, że potrzebowałem czasu żeby sobie to poukładać. Zaczęło mi się to kleić w całość. Wydaje mi się, że trzeba było przestawić myślenie osobno na każdego kto był na scenie. Ale to właśnie jest rewelacyjne w takiej imprezie. Mamy podanych tyle punktów widzenia, tyle sposobów, tyle stylów i charakterów, że każdy może coś dla siebie z tego zabrać do domu.

Boring workshop 2018
Pieczko Pietras

Koniec pierwszego dnia należał do fotografów z zagranicy.

Andy Gaines i Fer juaristi pokazali nam jak pracują. Pieczko i Pietras pozowali w mojej grupie i obserwowaliśmy jak poddają się dwóm rożnym stylom pozowania, układania i całkowicie innym temperamentom fotograficznym. I tutaj pierwsze zetknięcie z Andym i Ferem i totalne zaskoczenie w pewnych kwestiach. Króciutkie sesje, które otwarły oczy na wiele spraw. Tak zakończyliśmy pierwszy dzień.

 

Boring workshop 2018
Fer Juaristi. Fot. Miłosz Bolechowski
Boring workshop 2018
Andy Gaines i Mark Pacura. Fot. Miłosz Bolechowski

Drugiego dnia rozpoczął Andy.

Piękna historia życia, początków z fotografią i zwrot akcji w pewnym momencie od którego miałem ciarki. Genialnie się słuchało. Myślę, że motywator nie z tej ziemi dla tych co zaczynają i dla tych co już lata w tym siedzą.

Andy Gaines na boring workshop 2018
Andy Gaines. Fot. Lucjan Wójcik
Andy Gaines na Boring workshop
Andy Gaines. Fot. Szymon Aksienionek / szymonaksienionek.com

Kolejny punkt to dziewczyny z junebugweddings.com.

Opowiedziały nam jak działa jeden z największych portali ślubnych na świecie. O tym w jaki sposób przedzierają się przez gigabajty otrzymywanych do publikacji materiałów oraz na jakich zasadach odsetek z nich przechodzi selekcję i zostaje opublikowany. Lexi przybliżyła temat instagrama i kilka bardzo ważnych rzeczy o których należy pamiętać gdy chcemy tam zaistnieć. Bardziej merytoryczny niż psychologiczny wykład jednak bardzo przydatny.

junebugweddings na Boring workshop
Nicole Seligman i Lexi Heimdal z Junebugweddings Fot. Szymon Aksienionek / szymonaksienionek.com

Ostatni wykład. Fer Juaristi.

Zabawny meksykanin wchodzi na scenę. I dla mnie trochę wszystko się zatrzymało. Każde kolejne jego zdanie odnosiłem do siebie, do swojej pracy, do “życia fotografa”, jeśli taki rodzaj życia można wyodrębnić. Kolejna historia, która sprawiała, że oczy mogły się zaszklić. to wszystko przeplecione setkami “f*ck” i “sh*t” jednak użytymi tak trafnie i tak pozytywnie, że w wykonaniu Fera brzmiało to zdecydowanie zachęcająco do słuchania dalej. To ostatnie wystąpienie uderzyło mnie najbardziej. Już siedząc na widowni czułem, że coś się zmieniło. 5 godzinna droga do domu jedynie pomogła w poukładaniu sobie tego wszystkiego. Planuję zmiany. Myślę, że wraz z nowym sezonem ślubnym będziecie mogli zobaczyć je zarówno w portfolio i na blogu.

Boring workshop 2018
Fer Juaristi. Fot. Miłosz Bolechowski

Jak więc podsumować Boring workshop 2018? Tak jak tytuł prezentacji Izy i Zygmunta. “Między”. Cały czas znajdowałem się między tym co robiłem do tej pory a tym co robią inni. to było wspaniałe uczucie. Niepokojące. Ale na pewno pouczające. Podziękowania należą się wielu osobom. Przede wszystkim Markowi i Maćkowi za bezbłędną organizację. Pozdrawiam i nie mogę doczekać się już następnego Boringa ;)

Jeden komentarz

  1. W zasadzie nic dodać nic ująć. Bardzo lubię takie wpisy. Mimo że wymienialiśmy nasze wrażenia na gorąco, przeczytałam z zainteresowaniem

Komentarze